Kiedy byliśmy poza miastem, 308 mojej żony (z silnikiem 1.6HDI) pojechał do mechanika, aby wymienić turbosprężarkę. Już wcześniej był problem z wyciekiem spalin, które osadzały się na turbosprężarce i trochę stopiły korek odpowietrzający. Założyłem, że to uszczelka z turbosprężarką i skoro miała być wymieniona, to powinno być naprawione. Patrząc wczoraj na jej samochód, oczywiście tak nie było.
Zauważyłem również, że rura wychodząca z turbosprężarki jest zepsuta - bardzo rozczarowany mechanikiem, który źle wkręcił jedną ze śrub i uszkodził również rurę.
Biorąc pod uwagę, że mam inne rzeczy do zrobienia, przez ostatnie kilka lat zabieram swoje samochody do mechaników w sprawach wykraczających poza wymianę oleju lub klocków hamulcowych, ponieważ robocizna na Słowacji nie jest tak droga (i wiem, że w zależności od naprawy zajęłoby mi to znacznie dłużej niż mechanikowi), ale teraz trochę tego żałuję.
Dziś poszedłem na kontrolę emisji i techniczną i chociaż przeszedł tę drugą, nie przeszedł emisji z 6-krotnie większą ilością dymu niż jest dozwolone.
Co może do tego prowadzić? Czy DPF byłby problemem? Samochód odbył kilka dłuższych jazd po autostradach, ale niestety tam, gdzie jesteśmy na wschodniej Słowacji, rząd po 50 latach nie zdołał zbudować autostrady, więc nasza 40-minutowa jazda do miasta przeplata się między 90 km/h między wioskami a 50 km/h w około 10 km, które musimy przejechać. Wątpię więc, czy nastąpiła wystarczająca regeneracja - ale czy to spowodowałoby zadymienie, gdy wcisną pedał do kontroli emisji?
Myślę teraz o tym, żeby pojechać godzinę na drogę ekspresową i zrobić sobie dobrą 30-minutową przejażdżkę, żeby spróbować doprowadzić do regeneracji.
Zauważyłem również, że rura wychodząca z turbosprężarki jest zepsuta - bardzo rozczarowany mechanikiem, który źle wkręcił jedną ze śrub i uszkodził również rurę.
Biorąc pod uwagę, że mam inne rzeczy do zrobienia, przez ostatnie kilka lat zabieram swoje samochody do mechaników w sprawach wykraczających poza wymianę oleju lub klocków hamulcowych, ponieważ robocizna na Słowacji nie jest tak droga (i wiem, że w zależności od naprawy zajęłoby mi to znacznie dłużej niż mechanikowi), ale teraz trochę tego żałuję.
Dziś poszedłem na kontrolę emisji i techniczną i chociaż przeszedł tę drugą, nie przeszedł emisji z 6-krotnie większą ilością dymu niż jest dozwolone.
Co może do tego prowadzić? Czy DPF byłby problemem? Samochód odbył kilka dłuższych jazd po autostradach, ale niestety tam, gdzie jesteśmy na wschodniej Słowacji, rząd po 50 latach nie zdołał zbudować autostrady, więc nasza 40-minutowa jazda do miasta przeplata się między 90 km/h między wioskami a 50 km/h w około 10 km, które musimy przejechać. Wątpię więc, czy nastąpiła wystarczająca regeneracja - ale czy to spowodowałoby zadymienie, gdy wcisną pedał do kontroli emisji?
Myślę teraz o tym, żeby pojechać godzinę na drogę ekspresową i zrobić sobie dobrą 30-minutową przejażdżkę, żeby spróbować doprowadzić do regeneracji.